79. Kultowe Auta PRL – Polski Fiat 125p

Wczoraj w kioskach ukazał się kolejny, 12 już numer gazetki  „Kultowe Auta PRL” a w nim, najważniejszy chyba model tej serii – Polski Fiat 125p.  Najważniejszy, bo zainteresowanie nim ze strony miłośników motoryzacji (nie tylko kolekcjonerów modeli w skali 1:43)  przerosło moje najśmielsze oczekiwania i o mały włos bym go w ogóle nie kupił, choć sądząc z rozmów z kioskarzami, tym razem nakład wcale mały nie był.

Z samochodem Polskim Fiat 125p, w porównaniu do Poloneza, miałem dość mało do czynienia. Gdy zacząłem pracować w FSO, auto było modelem „schyłkowym” i nie było już modernizowane. W połowie lat osiemdziesiątych, po pracy w biurze konstrukcyjnym, dorabiałem sobie przestawiając samochody z placu magazynowego na rampę kolejową. Były to głównie duże Fiaty, ale przejeżdżałem nimi zaledwie kilka kilometrów po terenie fabryki. W porównaniu z Polonezem, Fiat miał jedną zaletę: dużo lepszą widoczność, zwłaszcza przez przednią szybę. Było to bardzo istotne, bo samochody, które wówczas przestawialiśmy, miały zdemontowane wycieraczki (aby ich nikt nie ukradł). Przy okazji tej „fuchy” dowiedziałem się w jaki sposób „dorabiali” sobie robotnicy, którzy razem z nami samochody przestawiali: przemycali na teren fabryki alkohol. W trakcie popołudniowej przerwy młody chłopak z Zakładu nr 1 FSO, po wyjaśnieniu mi ile kosztuje flaszka na mieście, a ile w zakładzie, wyznał szczerze: „ja przynoszę żyto”.

Prawdziwą jednak przygodę z Polskim Fiatem 125p przeżyłem dopiero w 1990 roku, w trakcie mojej pracy w Niemczech. Jeden z kolegów tuż przed Świętami Bożego Narodzenia kupił Fiata Tipo i temu kto odprowadzi do kraju jego dotychczasowe auto (Fiata 125p) zaproponował, że zwróci za paliwo i w trakcie dwutygodniowego pobytu w Polsce, będzie mógł auta używać. Chętnych nie było. W końcu doszedłem do wniosku, że można trochę zaoszczędzić i zdecydowałem się. Wstawiłem do garażu kolegi mojego niespełna 2-letniego Forda Escorta i wziąłem Fiata 125p. Już w trakcie jednej z pierwszych jazd pomyślałem „o matko, ale furmanka”, było jednak za późno. W grudniową podróż z Kolonii do Warszawy (ok. 1200 km) wybrałem się z innym kolegą. Prowadziliśmy na zmianę. Gdy ja prowadziłem wszystko było OK, gdy jechałem jako pasażer marzłem i podkręcałem ogrzewanie, które kolega z kolei cały czas przykręcał. Po jakimś czasie okazało się, dlaczego tak jest. Kolega na drogę założył kalesony, ja nie. W samochodzie, z dyszy nawiewu od strony kierowcy leciało powietrze ciepłe, a od strony pasażera zimne. Tak więc ja mogłem prowadzić, a kolega mógł być tylko pasażerem, inaczej jechać się nie dało. Do Warszawy dotarliśmy szczęśliwie, pomimo, że rzemieślnicze lusterko zewnętrzne przy jeździe ok. 100 km/h po prostu się składało. Dwa dni po przyjeździe, wybrałem się Fiatem (którego miałem używać przez następne 2 tygodnie) z pod Warszawy (gdzie wówczas mieszkałem) do centrum miasta. Po przejechaniu kilku kilometrów silnik zaczął grzać się niemiłosiernie. Po godzinie jazdy, przejechaniu ok. 8 km dowlokłem się do dworca Warszawa Zachodnia i zmuszony byłem nie swój skądinąd samochód „porzucić”. Padła pompa wody, a w całej tej przygodzie i tak miałem wielkie szczęście, że nie stało się to na trasie Kolonia – Warszawa dwa dni wcześniej.

Z zakupem modelika Polskiego Fiata 125p w kiosku  tym razem było trochę zachodu.

We wtorki nocuję u rodziców poza Warszawą, więc po drodze do pracy nie przechodzę koło znajomego kiosku. Spodziewając się, że zainteresowania modelikiem będzie spore, postanowiłem zrobić „akcję” zdobycia modelika, taką jak wcześniej w przypadku Gaza 69. Z pracy ok. godz. 12 zadzwoniłem do domu i poprosiłem żonę, aby poszła do znajomego kiosku i zobaczyła czy modele już są i jak szybko się sprzedają. Powiedziałem jej, żeby kupiła mi jeden, gdyby zostało ich mało, a jeśli będzie więcej to niech jeszcze raz zajrzy do kiosku ok 15 i powiadomi mnie, jak sprawa wygląda, a ja po drodze z pracy wstąpię do kiosku i wybiorę sobie z kilku najładniejszy modelik. Niedługo potem, żona oddzwoniła i powiedziała, że modelików już nie ma. Pan w kiosku dostał 16 sztuk i ostatnie sprzedał już o 10 rano. Byłem zaskoczony, zacząłem obmyślać plan „objazdu” Warszawy i powiedziałem też o całej sytuacji kolegom z pracy. Koleżanka Dorotka z podwarszawskiej miejscowości, przez którą codziennie przejeżdżam, poleciła mi zajrzeć do saloniku prasowego, przy głównym skrzyżowaniu. Tak też zrobiłem. Wyszedłem z pracy punktualnie i pojechałem do saloniku. Kupiłem ostatni z 15 dostarczonych rano modelików, specjalnie go nawet nie oglądając.

W domu okazało się, że modelik ma odwrotnie zamontowaną atrapę i trzeba go rozebrać. I tak spędziłem nad nim cały wczorajszy wieczór. Rozebrałem go zupełnie. Wymontowałem nie tylko atrapę, ale też: zderzaki, pas tyłu, szyby przednią i tylną, a nawet wycieraczki. Potem dopasowałem pas tyłu (na który wszyscy narzekają) i „wpuściłem” go nieco głębiej w tył nadwozia, tak aby nie wystawał poza obrys „pudła”. To samo zrobiłem z atrapą. Następnie spiłowałem nieco ramki wokół tylnego i przedniego okna, bo malowanie ich srebrną farbą jest wyjątkowo „upierdliwe”, a spiłowanie do „żywego metalu” daje podobny efekt wizualny, zaś krawędzie ramek są równiutkie. Ściągnąłem też tylne koła  z osiek i zwęziłem ich rozstaw. Gdy zmontowałem modelik było już dobrze po 23, dlatego modelik opisuję dopiero dziś.

79. Polski Fiat 1

79. Polski Fiat 2

Ciekawe jest porównanie modelika Polskiego Fiata 125p za 25 zł serii „Kultowe Auta PRL” (wydawnictwa De Agostini) z dwukrotnie droższym modelem włoskiego Fiata 125 Speial firmy Starline (który opisałem na tym blogu dwukrotnie jeszcze w 2006 roku). Oto zdjęcia:

79. Polski Fiat 3

79. Polski Fiat 4

79. Polski Fiat 5

79. Polski Fiat 6

12 myśli w temacie “79. Kultowe Auta PRL – Polski Fiat 125p

  1. Witam. Chciałęm się Ciebie zapytać, czy zdejmowanie tego pasa tylniego wymaga całkowitego rozebrania, czy można to zrobić już w całości? I Jak Ty to robiłeś? Wypytuje tak bo nie chce uszkodzić modelika. Z góry dzięki za pomoc.

    Polubienie

  2. Nie szukałem tego modelika, adzisiaj w kiosku już go nie było. Mam Skodę 120L firmy Abrex i opisywałem ją w grudniu 2006 (patrz moje archiwum)

    Polubienie

  3. Nieststy nigdy się tym zbytnio nie interesowałem. Może więcej informacji znajdziesz na miniautoforum w temacie kultowe…. Niedawno były tam zdjecia fiatów milicyjnych.pozdrawiam

    Polubienie

  4. JA MAM FIATA 125P, ALE NIE JEST ON Z „KULTOWYCH AUT PRL-u”, TYLKO Z WELLY. MÓGŁBY PAN NAPISAĆ JAKIE BYŁY RÓŻNICE MIĘDZY FIATEM 125P CYWILNYM. A MILICYJNYM. POZDRAWIAM

    Polubienie

  5. Witam, Fiat jest naprawdę rewelacyjny, swojego miałem oczywiście odłożonego więc nie musiałem się o nic martwić. Swoją prezentacje modelu planuje umieścić na blogu jutro. Serdecznie zapraszam do odwiedzania mojego bloga i dzielenia się swoimi, cennymi dla mnie opiniami.Pozdrawiam Mikeyminimoto.blog.onet.pl

    Polubienie

  6. Fiatów nie było chyba aż tak mało. Spekulańci wykupili co prawdza wszystko, ale może być tak, że za chwilę allegro się zapcha i ceny spadną. Nie wiem czy w twoim przypadku nie byłaby lepsza prenumerata.pozdrawiam

    Polubienie

  7. Witam,Model włoski to Fiat 125 Special miał on duży wywietrznik na słupku. Mały miał również włoski Fiat 125 (nie specjal). Zobaczzdjecia oryginału na tym blogu: wybierz z szerokiej listy mój post z października 2006 albo z archiwum.pozdrawiam

    Polubienie

  8. Kurcze, no… Nie wiem jak nad tym nadążyć… zaporożca i fiata nie mam… Nie mam też już cierpiliwości do mojego kiosku…Pozdrawiam

    Polubienie

  9. O ile sięnie mylęto zauważyłem małąnieścisłość w wykonaniu włoskiego Fiata 125: mianowicie zdaje się iż oryginał miał wąski wlot na słupku C (za tylnymi drzwiami) a ten ma „polską” wersję wywietrznika.

    Polubienie

Dodaj komentarz