194. Kultowe Auta PRL – Polonez MR’89

WIEM, WIEM, wszyscy zapewne czekają na podsumowanie moich „ubiegłorocznych zdobyczy”, ale w środę, 9 stycznia w kioskach ukazał się kolejny modelik Poloneza „akwarium”, tym razem z roku 1989.

Kiedy jego zdjęcie pojawiło się kilka miesięcy temu na stronie wydawnictwa deAgostini modelik miałem zamiar kupić. „Akwarium” tym bardziej kolejne, nie było autem, na którego modelik czekałem, ale pomyślałem sobie: Trudno, chociaż od opisywanego tutaj w czerwcu, szarego modelika różni się tylko pasem tyłu, to jako były wieloletni pracownik FSO kupię go niejako „z obowiązku”.

W roku 1989 w przerwie między wyjazdami do RFN, kiedy powstawał ten model pracowałem akurat w FSO. Mimo trzyletniej ciekawej i różnorodnej praktyki zagranicznej, dobrej znajomości obcego języka wylądowałem przy tej samej desce kreślarskiej, przy której zaczynałem pracę w 1981 roku. Skonstruowałem kilka drobnych i jeden dość duży i trudny tłocznik do późniejszego Poloneza Caro. Tłocznik ten zaginał kołnierze wokół blachy pod poduszką siedzeń tylnych i jednocześnie rozcinał ją na dwie części. (W Caro siedzenie tylne było dzielone w proporcjach 1/3 i 2/3). Realizacji projektu w metalu się jednak nie doczekałem (w lutym 1990 roku znów wyjechałem do pracy do Niemiec). Jednak dwa lata później, kiedy ponownie wróciłem do FSO, od kolegów dowiedziałem się, że tłocznik bez problemów wykonano i uruchomienie produkcji na nim nie stworzyło żadnych problemów, w przeciwieństwie do analogicznego, choć prostszego tłocznika do blachy pod oparciem siedzenia, który projektowała inna sekcja biura, a który w trakcie uruchamiania trzeba było dość mocno przerabiać.

O ile dobrze pamiętam model Poloneza oznaczony MR’89 właściwie ukazał się dopiero w roku 1990. Jeszcze pod koniec 1989 roku samochodu tego w FSO seryjnie nie produkowano, a po fabryce jeździły jego prototypy ( z nową klapą tylną znaną z późniejszego modelu Caro).

Z zakupem modelika auta było podobnie jak w z zakupem szarego modelika MR’87.  Kiedy się ukazał, zapomniałem, że jest już w kioskach. Tego dnia musiałem zrobić badania okresowe. Rano pojechałem do przychodni na pobranie krwi, po czym wróciłem do domu na śniadanie. Wizytę u lekarza medycyny pracy miałem wyznaczoną na 10-tą i kiedy wyszedłem z domu aby się na nią udać, przypomniałem sobie o ukazaniu się modelika. Na chwilkę wpadłem do „kultowego” kiosku, obejrzałem jeden modelik, jednak nie zrobił na mnie najlepszego wrażenia. Przez folię i blister wyglądał nie rewelacyjnie (zwłaszcza jego tył). Na stojaku przed kioskiem leżało 5 egzemplarzy, ja spieszyłem się już do lekarza, pomyślałem więc, że przyjdę po niego w sobotę. W sobotę wybrałem się do „kultowego” kiosku dopiero przed 14-tą. Ku mojemu zaskoczeniu na stojaku niestety nie było już żadnego modelika, a miły pan, u którego przeważnie kupuję „kultowe” modelki powiedział, że wszystkie jakie były już sprzedał. Poszedłem więc do kiosku obok i tam trafiłem na jeden egzemplarz. Niestety przy oględzinach stwierdziłem, że w opakowaniu „coś lata”. Po oględzinach okazało się, że jest to prawy fotel pasażera. Kolejny egzemplarz trafiłem w kiosku tuż obok „kultowego” i ten już kupiłem.

Modelik nie od razu wyglądał tak jak na zamieszczonych tu zdjęciach i muszę przyznać, że napracowałem się przy nim całkiem sporo. Rozebrałem go jeszcze w sobotę i trochę poprawiłem. Wymontowałem przedni zderzak, a z niego migacze i halogeny. Powierzchnię pod imitacją halogenów (tak samo jak w przypadku MR’87) pomalowałem  farbą srebrną. Jednak wnęki pod migacze (w zderzaku), inaczej niż w przypadku MR’87, postanowiłem pomalować farbą białą, a nie srebrną, po to aby były lepiej widoczne. Pomysł niestety okazał się nie najszczęśliwszy. W przypadku MR’87 ta operacja zajęła mi chwilę. Tym razem biała farba nie rozlała się ładnie, tak jak poprzednio srebrna, a wnęki pobrudziły się na bokach i trzeba było farbę zmywać mozolnie z zakamarków wnęk wykałaczką, co chwilę zanurzaną w rozcieńczalniku. Wizualnie, jeśli chodzi o przednie migacze, między modelikami różnicy nie ma, a w drugim przypadku (MR’89) pracy było dużo, dużo więcej. Podobnie jak przy MR’87 podniosłem też zawieszenie o dokładnie 0,6 mm (z przodu i z tyłu) metodą, którą dokładniej opisywałem tutaj. (Podkładki nad ośkami wykonałem z tym razem z wycofanej z użycia karty magnetycznej o grubości 0,6 mm) :W sobotę wymontowałem też atrapę przednią. Dopasowałem ją lepiej do nadwozia i zderzaka przedniego po czym wkleiłem w nadwozie z powrotem. Niestety zderzaka przedniego już nie zamontowałem i tę operację zostawiłem sobie na niedzielę, którą właściwie spędziłem przy kolejnych poprawkach.

Niedzielę zacząłem od zamocowania zderzaka przedniego. Postanowiłem jednak, że nie wkleję go tak jak atrapy, czy jak zazwyczaj robię w przypadku drobnych elementów mocowanych do nadwozia poprzez maleńkie bolce „na wikol”, ale posmaruję bolce rozpuszczonym w kleju styropianem, a następnie od tyłu na wystające kawałki bolców mocujących zderzak nakleję kolejne, nasączone nieco klejem kawałki styropianu (z tacek po kiełbaskach). W ten sposób mocowałem od lat wiele drobnych elementów w wielu innych modelach i wydawało się, że operację mam opanowaną „do perfekcji”.

Polonez MR’89 okazał się jednak pechowy. Możliwe, że chciałem wkleić zderzak zbyt pospiesznie i zacząłem rozgniatać styropian palcem. Niestety w którymś momencie chwyciłem karoserię modelika ubrudzonym rozpuszczonym styropianem palcem i na dolnej krawędzi lewych drzwi przednich (pod listwą) na lakierze zostawiłem „elegancki” odcisk tegoż palca i narobiłem sobie sporo dodatkowej roboty. O razu próbowałem klej z drzwi zetrzeć, niestety lakier się już uszkodził.  Sięgnąłem więc do szuflady i spolerowałem dolną część drzwi papierem ściernym 800. Lakier jednak nie tylko stracił połysk, ale w niektórych miejscach zaczął się też przecierać.

W niedzielę była w Warszawie piękna pogoda, więc o 12-tej poszliśmy z żoną na spacer z psem, aby złapać kilka promieni zimowego słońca. Do domu wróciliśmy przed 14-tą i ja mimo protestów żony, która chciała zabrać się za przygotowanie obiadu, rozłożyłem w kuchni farbki zacząłem dobierać kolor, aby uszkodzoną powierzchnię modelika pomalować. Dobieranie koloru, poprzez mieszanie farb jest operacją kłopotliwą, o czym zdążyłem się już niejednokrotnie przekonać. Ponadto trzeba to robić przy dobrym dziennym, a nie sztucznym świetle, a wtedy efekt jest najlepszy. Tym razem zacząłem mieszać w pustym listku po tabletkach dwie farby – niebieską i granatową. Modelik malowałem kilka razy i zmywałem zmieniając za każdym razem proporcje obu farb. Musiałem się przy tym spieszyć, bo jest zima i po 14-tej światło dnia jest z każdą chwilą coraz słabsze i coraz trudniej jest ocenić dopasowanie koloru malowanego elementu do reszty nadwozia modelika. Kiedy po po którejś próbie uznałem, że „może już być” odstawiłem modelik aby wysechł. O ile udało się dopasować jasność lakieru do reszty, o tyle malowany kawałek różni się nieco odcieniem od reszty, bo kolor modelika ma odcień lekko szary, a jednocześnie lekko „śliwkowy”, a ja mieszałem farby o niebieskoszarym odcieniu. Całe szczęście, że malowana powierzchnia nie jest na modeliku zbyt widoczna.

Po opóźnionym nieco obiedzie, kiedy drzwi trochę podeschły, zabrałem się pomalowanie lamp tylnych. Zanim to jednak zrobiłem, jeszcze w sobotę, zdemontowałem lampy i z powierzchni pod nimi zdrapałem z nadwozia lakier do „żywego” metalu. Lampy malowałem na początku zamontowane w nadwoziu. Lampy są maleńkie a cały modelik łatwiej jest chwytać. Migacze pomalowałem bez problemu. Niestety ze światłami cofania już zaczęły się problemy. Nijak nie udawało mi się namalować srebrną farbką maleńkich rombów o właściwych i w miarę symetrycznych kształtach. Lampy musiałem z modelika wymontować i dopiero po wyjęciu i złapaniu za bolce mocujące starymi, niedostępnymi już chyba w handlu ołówkami automatycznymi (które służą mi jako chwytaki do bardzo drobnych elementów) udało się lampy tylne pomalować przyzwoicie.

Malowanie było kłopotliwe, a operacja okazała się wyjątkowo upierdliwa. Spędziłem nad nią ze 2 godziny albo i lepiej.

Wieczorem, kiedy lampy schły, postanowiłem pomalować jeszcze wnętrze modelika. O ile dobrze pamiętam MR’89 miał jasnoszarą materiałową tapicerkę w pepitkę. Z szuflady z rupieciami wyciągnąłem puszkę ze starszymi farbkami i znalazłem w niej dość jasną szarą farbkę matową. Miała lekko niebieski odcień, postanowiłem ją nieco rozjaśnić zwykłą starą białą farbką. Mieszałem trochę obie farbki i w końcu pomalowałem półkę tylną, fotele oraz kanapę. Kiedy wnętrze trochę podeschło postanowiłem zajrzeć po coś do drugiej szuflady. Z niej wyciągnąłem kolejną puszkę, w której trzymam farby nowe lub nieużywane. I tu modelik znów okazał się pechowy. W drugiej puszcze znalazłem nie otwieraną jasnoszarą , a nie lekko niebieską farbkę z napisem „matt” na wieczku. Pomyślałem sobie „no to znowu się niepotrzebnie narobiłem” Nie pamiętam przy jakiej okazji tę farbkę kupiłem i kiedy, nie pamiętałem nawet, że ją w ogóle mam. Przez chwilę zastanawiałem się co zrobić. Zmywać pomalowane już fotele czy nie ? W końcu otworzyłem nową puszkę i pomalowałem fotele i kanapę jeszcze raz (bez zmywania poprzedniej warstwy). Półkę tylną zostawiłem pomalowaną starszą ciemniejszą farbką. W prawdziwym MR’89 półka była pokryta zupełnie innym, ciemniejszym i bardziej „włochatym” materiałem niż tapicerka.

Z tak „podrasowanego” modelika, nad którego zakupem mocno się zastanawiałem, jestem bardzo zadowolony.  Od szarego MR’87, który bardzo mi się do tej pory podobał, niewiele się różni. Jednak po poprawkach wygląda zdecydowanie lepiej i ciekawiej niż MR’87. Ładnie też uzupełnia sporą już kolekcję pozostałych moich Polonezów:

182. Polonez 3

Po podrasowaniu modelika wziąłem do ręki gazetkę.

Dołączane do „Kultowych Aut PRL” gazetki są przeważnie „cienkie” merytorycznie, opisy samochodów są dość krótkie, za to połowę gazetki zajmuje artykuł o mniej lub bardziej politycznym zabarwieniu na temat samego PRL. PRL jaki był pamiętam dobrze, w końcu urodziłem się w PRL, skończyłem studia w PRL i karierę inżyniera też zaczynałem w PRL. Dlatego drugiej części gazetki przeważnie nie czytam.

Tym razem było inaczej. Ciekawych informacji o samochodzie Polonez w gazetce nie znalazłem, ale niejako na kanwie tego, o czym za chwilę napiszę, przeczytałem drugą część gazetki. Tym razem nie dotyczy ona PRL, a Chińskiej Republiki Ludowej. Szkoda, że w części dotyczącej samochodu nie wspomniano, że Polonez był przez długie lata eksportowany do tego kraju.

Druga część gazetki dotyczy wydarzeń jakie rozegrały się w Chinach w tym samym czasie, co pierwsze wolne wybory w PRL, czyli 4 czerwca 1989 roku. Dobrze, że przypomina się o masakrze, jaka miała wówczas miejsce na Placu Tiananmen, bo w Polsce, w tym czasie wszyscy przeżywali pierwsze od II Wojny Światowej wolne wybory i to, co w tym samym czasie działo się w Chinach, w sposób niejako naturalny nie odbiło się u nas zbyt szerokim echem. Wiadomo mieliśmy wtedy inne sprawy na głowie.

Wydźwięk jednak tego, co w gazetce napisano, jest taki (przynajmniej ja to tak odebrałem), że autor stara się nas przekonać, że my mamy wolność i demokrację, wzrost gospodarczy, dokonaliśmy w porównaniu do PRL ogromnego postępu, a Chińczycy wciąż tkwią w starym, totalitarnym oraz dawno już upadłym u nas systemie, a i pewnie pracują dalej za „przysłowiową miskę ryżu”.

Nie chciałbym być źle zrozumiany, bo masakra to masakra, wiele osób straciło życie i ze wszech miar należy mieć szacunek i współczucie dla ofiar i ich bliskich. Ofiara ta poszła jednak niejako na marne, bo Chinami do dziś dnia dalej rządzi Komunistyczna Partia Chin. Bynajmniej jednak, nie można godzić się na taki sposób traktowania protestów własnych obywateli jak zrobiły to ówczesne władze tego państwa (i tu z autorem gazetki się zgadzam).

Jednak od tamtego czasu minęło lat blisko 24 i podobnie jak autor artykułu w gazetce dołączonej do modelika, pragnę przytoczyć tu kilka liczb i danych, innych jednak niż cytowane w gazetce wskaźniki giełdy w Szanghaju, które ułożyły się w przypadkową datę rocznicy masakry na placu na Placu Tiananmen.

Liczby te pochodzą z wiarygodnych źródeł, a ich analiza już w trochę innym świetle stawia dzisiejszą pozycję Chin niż ta, o której można by myśleć po przeczytaniu gazetki:

Chińska Republiki Ludowa liczy 1 347 mln ludności (źródło Wikipedia)

Rzeczpospolita Polska liczy 38,5 mln ludności  (źródło Wikipedia)

W 2012 roku w Chinach sprzedano 15,5 mln nowych samochodów osobowych (źródło Auto Motor und Sport – Gospodarka – najpoważniejszy tygodnik motoryzacyjny w Niemczech, a może i w Europie )

W 2012 roku w Polsce sprzedano 273,6 tyś nowych samochodów osobowych, a więc 0,2736 mln sztuk. (źródło Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego)

Co ciekawe, w Internecie trudno jest od razu znaleźć właściwe i pewne dane, bo odniosłem wrażenie, że aby ukryć niekwestionowaną i utrzymującą się stale od 2000 roku mizerię polskiego rynku motoryzacyjnego, analitycy podają przeważnie łączną liczbę sprzedanych nowych samochodów osobowych i dostawczych razem ! Co w oczywisty sposób statystyki zawyża.

Z liczb podanych powyżej wynika, że w 2012 roku kupiono nowych samochodów osobowych w przeliczeniu na 1000 mieszkańców :

w Polsce 7,1      w Chinach 11,5

Tak więc w ubiegłym roku w Chinach kupiono o 62% więcej nowych samochodów na głowę mieszkańca niż w Polsce !

SZOK ! Nieprawdaż ?

Jak to możliwe ? Przecież w naszej dość powszechnej świadomości, oni wciąż tkwią w komunizmie (którego przecież nie obalili) i pracują za miskę ryżu.

Może nasi wszechwiedzący eksperci ekonomiczni lub jeszcze bardziej wszechwiedzący redaktorzy zajmujący się gospodarką (z TVP, radia PIN lub Tok FM) znają odpowiedź na to pytanie.

pozdrawiam

14 myśli w temacie “194. Kultowe Auta PRL – Polonez MR’89

  1. Dziękuję za wskazówkę, na jednym z forum o polskiej motoryzacji znalazłem paletę kolorów. Do RAL 3002 zbliżony jest lakier F127 – czerwony ciemny. Mam nadzieję, że modelik będzie się ładnie prezentował w tym kolorze. Pracę nad nim zacznę kiedy tylko poprawi się pogoda, bo w domu nie mam warunków na malowanie – farby w sprayu bardzo śmierdzą i brudzą.
    pozdrawiam

    Polubienie

  2. Witam
    Niestety nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Może ktoś na forum zabytkowej motoryzacji lub motoshowminiatura na nie odpowie?
    pozdrawiam

    Polubienie

  3. Mój egzemplarz Poloneza miał niestety wady lakiernicze w postaci zacieków. Decyzja zapadła: będzie nowy lakier. Mam dylemat jaki wybrać kolor. Czy te polonezy były malowane w kolorze zbliżonym do RAL 3002 ? Oczywiście tylne lampy też poprawię.

    Polubienie

  4. Witam
    Właściwie nie słucham radia Zet. Najczęściej słucham RFM Classic, a czasem muzyki w PIN lub Chili Zet. Nie znam niestety radia Nostalgia i nie wiem co nadaje. W samochodzie mam kilka zaprogramowanych stacji i rzadko przeszukuję eter.
    pozdrawiam

    Polubienie

  5. Witam
    Kupiłem Simsona, ale wymaga sporej przeróbki. Zobaczę jak będą wyglądały Opel i P70. Ten drugi modele wolałbym w wersji sedan, ale cóż. Pozostałe modele sobie odpuszczę. Fiata 125 MR właściwie mam. Tarpanem nie jestem zainteresowany, a syrena ma tą samą bryłę co poprzednie modele. Bryła jest bardzo kiepska i jeszcze nie zabrałem się za jej przeróbkę.
    pozdrawmia

    Polubienie

  6. Fakt dwa lata temu napisałem 3 artykuły poświęcone historii FSO. W trzecim napisałem (jeszcze nie ostatnia) . Jednak aby tę ostatnią część opisać właściwie potrzebuję zebrać trochę informacji. Ostatni artykuł piszę niejako na raty co jakiś czas, jednak nie wszystko jeszcze zebrałem i przemyślałem. Temat jest trudny bo chciałbym niejako opisać jak doszło do zamknięcia fabryki. Temat jest też mało nośny, bo jest bardzo mało prawdopodobne, że fabryka jeszcze ożyje (zwłaszcza w aktualnej sytuacji). Może za jakiś czas uda mi się dokończyć to co ponad rok temu zacząłem. Chcę stworzyć niejako rys historyczny sytuacji w branży w momencie prywatyzacji FSO i z tym są problemy, a później opisać sam proces negocjacji z GM i sprzedaż zakładu Daewoo.
    pozdrawiam

    Polubienie

  7. Rzeczywiście
    opisane prze Pana przejściówki to raczej inwencja użytkowników pojazdów i warsztatów samochodowych.
    O ile dobrze pamiętam prototypy czy auta badawcze Coupe jeździły w fabryce w połowie lat 80-tych później zaniechano prace nad tą wersją. Samochody prototypowe i badawcze z tyłem MR’89 pamiętam z fabryki z roku 1989, ale wszystkie to były normalne 5 drzwiowe wersje.
    pozdrawiam

    Polubienie

  8. Jak już mowa o FSO. Dwa lata temu zapowiedział Pan opisanie swoich losów związanych z FSO, jednak w moim przekonaniu niestety przerwał Pan wpisy na ten temat i nie przedstawił chyba najmniej znanego rozdziału historii tej fabryki, a więc negocjacji z GM i Daewoo (co było zapowiadane). Stąd moje pytanie, czy można liczyć na kontynuację wpisów dotyczących Pana wspomnień z dawnej pracy, a przynajmniej zapowiedzianej (w 2011) ostatniej części o GM i Daewoo?

    Polubienie

  9. Też często widziałem przeróbki akwarium na przejściówki.
    Znam też 3 różne(niekoniecznie seryjne)przejściówki.Może Pan coś będzie o nich wiedział:
    1)Przejściówki z napisem Caro na słupku C
    2)Coupe z tyłem od 89
    3)Do końca tylnych drzwi 78,tył 89
    Może kiedyś Pan o nich słyszał lub widział
    Byłbym wdzięczny za odpowiedź.

    Polubienie

  10. Witam
    Dziękuję za kolejny komentarz. Ja powiem szczerze o maleńkim migaczu na błotniku zapomniałem.
    Swoją drogą model tak mało różnił się od poprzednika „akwarium”, że kolega z którym w ostatnich latach często dojeżdżałem do pracy, a który w podobnym okresie też pracował w FSO, twierdził , że takiego modelu jak ‚MR’89 w ogóle nie było i nie bardzo dawał się przekonać, że spotykane czasem po drodze egzemplarze to a auta fabryczne, a nie warsztatowe przeróbki starszego „akwarium”.
    pozdrawiam

    Polubienie

  11. Witam
    Czekałem na opis MR;89.Nie rozumiem czemu nazywa Pan je akwarium.W potocznym języku nazywane są przejścówką.Ja kupiłem … 4 modeliki.W przejściówce brakuje też świateł odblaskowych.Napisał Pan że jedyną różnicą był tylny pas,a migacze przednie przeniesiono bliżej drzwi.
    Mimo wszystko miło jest poczytać kolejną już historię.
    Pozdrawiam.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~D.K.