192. Warsztatowe przygody – Wartburg 311 Coupe i M-B 320D

Wszystkim bywalcom tego bloga

W ubiegłą niedzielę ( 9 grudnia) postanowiłem poświęcić trochę więcej czasu mojemu hobby i wybrałem się na giełdę. Odbywa się ona już od kilku lat w gimnazjum przy ul. Conrada w Warszawie, w drugą niedzielę ostatniego miesiąca każdego kwartału.

Na giełdę dotarłem dość późno, bo w sobotę dość późno (mimo wcześniejszych zamiarów) położyłem się spać. Rano kiedy wstałem, było już po 9-tej i najpierw zabrałem się za przygotowanie śniadania. W domu od lat utarł się taki zwyczaj, że w weekendy śniadania przygotowuję ja. Włączyłem też radio i w trakcie przygotowywania śniadania, parzenia kawy, a później spokojnego jedzenia (już razem z żoną) wysłuchałem niemal do końca „Śniadania z Radiem Zet”. Potem szybko się ogoliłem, wziąłem prysznic, ubrałem się i wyszedłem. Wskoczyłem do samochodu i przed gimnazjum na Conrada zaparkowałem dopiero dobrze po 10-tej.

Na giełdzie króluje skala 1:43. Jest także kilka stoisk dla miłośników mniejszych modeli (zwłaszcza firmy Matchbox). Jednak od kilku lat  tematem przewodnim giełdy są oczywiście modele z serii „Kultowe Auta PRL”. Modeli z tej serii jak i serii pokrewnych (zwłaszcza rosyjskich) jest tam całe mnóstwo. Poza tym koledzy, którzy na kanwie „kultowego szaleństwa” zajęli się budową konwersji i wytwarzaniem od podstaw modeli, których w „kultowej” serii z całą pewnością nie zobaczymy, wystawiają swoje dzieła. Wiele z nich jest na prawdę unikatowych i ciekawych.

Zanim wszedłem na dużą salę, już na korytarzu przed nią pooglądałem wystawione tam modeliki. Na jednym z trzech stoisk, które tam zazwyczaj są, jeden z kolegów wystawia „Kultowe Auta PRL”, a że cen nie ma zaporowych, kilka modeli już od niego na poprzednich giełdach kupiłem. Po chwili rozpocząłem „obchód” po dużej sali. Przywitałem się z kolegami, których znam z giełd od dobrych kilkunastu lat i trochę sobie z nimi pogadałem. Na stoiskach nie zauważyłem jednak niczego, co by mnie szczególnie zainteresowało. Salę obchodziłem kilka razy i oglądałem to i owo. Pod koniec giełdy, kiedy już miałem dobre rozeznanie co ewentualnie mnie interesuje, wróciłem do stoisk na korytarzu.

Dwa miesiące temu, w kioskach ukazał się modelik Wartburga 311 Coupe z serii „Kultowe Auta PRL”.  Modelik oglądałem w Empiku i zaprzyjaźnionym „kultowym” kiosku, jednak na jego zakup nie zdecydowałem się. Modelik wymagał poprawek. Nie wyglądał najlepiej i choć przeglądając wcześniej zapowiedzi postanowiłem go kupić, to jego zakup we wrześniu sobie odpuściłem. Poza tym w połowie września byłem zajęty przygotowaniami do wyjazdu na „spóźnione” wakacje i nie chciałem sobie zawracać głowy kolejnym modelikiem.

Po „obchodzie”, przy stoisku na korytarzu obejrzałem modelik „kultowego” Wartburga, a że kolega opuścił nieco jego cenę, kupiłem go za całe 20 zł, pożegnałem się z kolegami i wróciłem do domu.

Kilkanaście dni temu, a także w okresie kiedy modelik się ukazał, w „kultowym” kiosku oglądałem modelik, który się tam „przeleżał” i wiedziałem, co trzeba w nim poprawić. Dlatego zaraz po powrocie z giełdy, zwłaszcza, że tej niedzieli akurat w trakcie trwania giełdy popsuła się pogoda i nie wybrałem się na niedzielny spacer, przystąpiłem do poprawek modelika. Kiedy wcześniej oglądałem modelik myślałem, że przeróbka nie będzie kłopotliwa i da się ją zrobić w miarę szybko. Jednak jak zwykle po dokładnym obejrzeniu wyjętego z opakowania i rozkręconego modelika okazało się, że sprawa nie jest już taka prosta i oczywista.

Nie tylko mój modelik ale i inne „kultowe” Wartburgi mają fabryczną wadę. Szyba przednia jest w nich nieco za wysoka, przez co dach w przedniej części jest za bardzo uniesiony. Nie tylko deformuje to linię tego jednego z najładniejszych pojazdów jakie ukazały się w krajach dawnego bloku wschodniego, ale jeszcze między dolną krawędzią szyby, a nadwoziem jest jakby szpara. Postanowiłem ją zlikwidować i wpuścić przednią szybę bardziej w głąb nadwozia, a przy okazji obniżyć nieco przednią część dachu. Początkowo, jeszcze przed zakupem modelika sądziłem, że wystarczy troszkę podciąć na dole przednie słupki i będzie po sprawie. Po rozebraniu modelika okazało się, że małe trójkątne szybki z przodu drzwi (zwane w fachowym slangu nadwoziarzy „fletnerkami”)  też opierają się o nadwozie, a poza tym mają dookoła delikatną ramkę, którą można by kiedyś pomalować np. srebrną farbką i najlepiej będzie fletnerki od dachu i słupków odciąć. W tym modeliku dach i szyby są wykonane z jednego elementu. Szyby są przezroczyste, a słupki i dach nie są metalowe, a zostały po prostu pomalowane białą farbą.

Operacja odcięcia fletnerków przy pomocy zwykłego nożyka modelarskiego okazała się jednak niemożliwa. Musiałem więc tak samo, jak w przypadku przeróbki podwozia Gaza 69, sięgnąć po opisywany ostatnio moje „narzędzie specjalne”:

Na tym zdjęciu widać nie tylko sposób w jaki, i czym odciąłem fletnerki, ale i brzydką (niepomalowaną) szczelinę między dolną krawędzią szyby (pomalowaną srebrną farbką delikatną ramką) a niebieskim nadwoziem.

Wbrew pozorom operacja odcinania wcale nie okazała się ani szybka, ani prosta. Najpierw trzeba było zwykłym nożykiem „wytrasować” szczelinę między słupkiem a drobniuśką ramką fletnerka. Dopiero gdy szczelina była wystarczająco głęboka przystąpiłem do właściwego piłowania. Odcięcie jednego fletnerka zajęło mi około godziny.  

192. Warsztat 5

Po odcięciu fletnerków, skróciłem nieco przednie słupki i wsunałem szybę ok 1mm w głąb nadwozia. Pod szybą są niewidoczne na zdjęciach zaczepy odlane razem z nią. Aby szyba nie wychodziła z nadwozia do góry, wepchnąłem między nie a nadwozie rozgniecione kawałki styropianu.

Po dopasowaniu górnej części nadwozia (szyb z dachem) do niebieskiej karoserii trzeba było jeszcze dopasować do przerobionego tak modelika odcięte wcześniej fletnerki i przykleić je z powrotem.  To też nie okazało się wcale takie proste. Elementy są naprawdę drobne i trzeba bardzo uważać przy nakładaniu kleju. Klej do tworzyw niszczy i matowi przezroczyste plastikowe szyby, jakie zazwyczaj są w modelikach. Jeśli nałoży się go zbyt mało, elementy nie skleją się. Jeśli zbyt dużo, klej łatwo rozpływa się po elementach i w efekcie szybki stają się matowe.

Po kilku próbach, i drobnej plamce po kleju na krawędzi szyby przedniej (przy lewym słupku), przyklejenie fletnerków w końcu się udało. Po poprawkach modelik wygląda nieco lepiej niż pierwotnie:

Opisywana szpara praktycznie zniknęła. a dach modelika trochę się wygiął, a z przodu obniżył się.

192. Warsztat 7

Dla porównania, poniżej zdjęcie oryginalnego modelika zaczerpnięte z Foto-bloga ZBIERANINA:

Przy tego rodzaju przeróbkach nie obejdzie się nigdy bez drobnych uszkodzeń przerabianych elementów. Nie da się uniknąć drobnych rys czy zadrapań lakieru. Tak było i tym razem. Oprócz wspomnianej plamki od kleju na szybie, z drugiej strony zarysowała ją moja „płka” kiedy w trakcie piłowania nagle wyskoczyła ze szczeliny. Również na słupkach jest kilka zadrapań jakie pozostały po operacji odcinania fletnerków. Na szczęście nie są one jednak aż tak bardzo widoczne. Modelik po poprawkach na kolana wciąż nie rzuca, wygląda jednak lepiej:

192. Warsztat 9

Przednia szyba nie jest w rażący sposób wyższa od tych w pozostałych moich „kutowych” Wartburgach:

Modelik nie jest może szczytem osiągnięć modelarstwa, ale podoba mi się. Nie mam co prawda do niego gazetki, ale w końcu kupiłem go po okazyjnej cenie, na wypadek, gdyby planowana od samego początku przeróbka nie wyszła.

A teraz jeszcze kilka słów o innej, nieco wcześniejszej przeróbce:

Wiosną tego roku nabyłem jeden z ostatnich modeli jakie ukazały się w serii „Legendarne samochody'”, modelik Mercedesa 320D. Modelik nieco podrasowałem i pół roku temu opisałem na blogu:

SAMSUNG DIGITAL CAMERA

Modelik jest ładny, jednak kiedy go przez tych kilka miesięcy od zakupu oglądałem, denerwowały mnie przednie reflektory, a zwłaszcza zamontowane w nich zbyt małe przezroczyste wkładki imitujące szkła. Do poprawki długo się przymierzałem jednak udało mi się ją zrobić dopiero pod koniec listopada.

Stare wkładki udało mi się z lamp wyciąnąć, bez uszkodzeń. Zostawiłem je sobie. W ich miejsce dorobiłem nowe (sporo większe) „podkleiłem” taśmą ozdobną imitującą chrom i za pomocą gumy do żucia przymocowałem je do lamp:

192. Warsztat 12

Przeróbka szybka, może nie do końca „dopieszczona”, ale modelik nie był drogi, a i tak trochę się przy nim już wcześniej napracowałem. Zależało mi aby jego przód lepiej oddawał charakterystyczny wygląd dużego, starego, przedwojennego Mercedesa.

192. Warsztat 13

Tyle o moich ostatnich warsztatowych poczynaniach.

W Warszawie od tygodnia jest już zima. Leży śnieg, a temperatura nocą kilka dni temu spadła nawet do -12 stopni.

W połowie ubiegłego roku moja córka kupiła sobie za własne (zarobione w serialu) pieniądze porządny aparat fotograficzny – lustrzankę. Próbowałem ją od tego pomysłu odwieść i walczyłem z nią całą sobotę, próbując wytłumaczyć, że na jej potrzeby za połowę ceny lustrzanki można kupić zupełnie dobry kompakt z zupełnie przyzwoitym obiektywem. Jednak uparła się i lustrzankę kupiła. Na ubiegłorocznych wakacjach na Krecie córka zrobiła lustrzanką trochę zdjęć. W tym roku lustrzanka „przeleciała” się na „kanary” w tą i z powrotem (oczywiście w bagażu podręcznym, co stanowiło dodatkowy kłopot), zaś na miejscu nikt jej ani razu nie użył. Ja robiłem zdjęcia jak zwykle starą „komunijną „pstrykawką” lub komórką, zaś córka swoim Iphnem.  Kilka dni temu namówiłem ją aby przegrała mi je w końcu na mojego laptopa. Miło na nie popatrzeć kiedy za oknem szaleje śnieżyca:

Wakacje-2012-6.jpg

Wydawać by się mogło, że pustynia to pustynia i nikt na niej nie mieszka, a tu niespodzianka. Przywleczone z kontynentalnej Afryki wiewiórki rozpleniły się na Fuerteventurze.

pozdrawiam

P.S.

Nie wiem dlaczego jedne komentarze widać od razu, a inne wymagają zatwierdzenia po zalogowaniu się do bloga. Spróbuję coś z tym zrobić. Dla mnie to też jest kłopot. Jeśli dodałeś komentarz, z go nie widać nie przejmuj się. Jak tylko go znajdę, zatwierdzę i opublikuję (niestety to taki „urok” bloga po przeprowadzce na nową platformę).

7 myśli w temacie “192. Warsztatowe przygody – Wartburg 311 Coupe i M-B 320D

  1. Dziękuję za życzenia !
    Nie wiem dlaczego jedne komentarze widać od razu, a inne wymagają zatwierdzenia po zalogowaniu się do bloga. Spróbuję coś z tym zrobić. Dla mnie to też jest kłopot.
    pozdrawiam

    Polubienie

  2. Witam
    Dziękuję z komentarz. Nie mam niestety Fiata 127p z KaP, ani modelika Norev. Mam starego już dziś Seata/Fiata 127 hiszpańskiej firmy Pilen. Jest pokazany w albumie Fiata.
    Niestety Syrena już trochę się przeleżała i mam zamiar ją opisać razem z Trabantem kombi, gdy tego ostatniego sobie przerobię na wersję z 1970 roku (tak jak swego czasu przerobiłem zielonego). Niestety nie wiem kiedy to nastąpi.
    pozdrawiam

    Polubienie

  3. Witam
    Właśnie zastanawiałem się czemu boczne szyby w Coupe są za wysoko przez co odstają.Dziękuje za pomoc w odpowiedzeniu na ten nurtujący mnie problem.Też chyba zrobię taką modyfikację !
    Ma Pan Fiata 127p z Kapu?
    Byłbym bardzo wdzięczny gdyby opisał Pan na blogu Syrenę R20 z 68 numeru.
    Jeśli ma Pan jakiekolwiek 127(lub p) to czy mógłby je Pan opisać na blogu.(Bardzo Pana proszę bo kupuję niedługo 127p z Kapu ale nie wiem od czego zacząć jego poprawki)

    Polubienie

Dodaj komentarz