175. Kultowe Auta PRL – Żuk A03

Modelik Żuka A03 na poprawki i prezentację na blogu czekał ponad rok. W końcu się udało. 

Tym razem wszystko zaczęło się jednak od zakupu pierwszego w tym roku innego „kultowego” modelika, a tak właściwie to od kolejnych domowych napraw.

W połowie stycznia kupiłem modelik Nysy 522 karetki, który ukazał się jako wydanie specjalne w znanej wszystkim serii. Modelik odwrotnie niż poprzednia Nysa 521, nie miał chromowanych kół, ale całe zostały pomalowane na biało. Początkowo miałem zamiar pomalować w modeliku kołpaki kół na czerwono, jednak okazało się, że granica gdzie kończy się kołpak, a zaczyna felga została zalana farbą tak, że trzeba by ją było zaznaczyć od początku jeszcze raz (np nożykiem modelarskim). Całą więc operację jako zbyt pracochłonną zarzuciłem. Postanowiłem spróbować okleić kołpaki aluminiową folią samoprzylepną, w sposób jaki opisywałem tu przy okazji prezentacji Austina FX4. Przeróbka udała się, a efekt zaprezentowałem nawet na forum.

Skoro przerobiłem karetkę, sięgnąłem po inną Nysę. Jej przeróbkę też opisywałem już na blogu. Do Nysy N59, swego czasu dorabiałem całe koła i także ta przeróbka udała się. Niezbyt zadowolony byłem jednak z kołpaków, które wtedy wycinałem nożykiem z błyszczącej samoprzylepnej taśmy ozdobnej (już po naklejeniu na felgę). Teraz powtórzyłem zabiegi dokładnie w ten sam sposób co w przypadku karetki i Austina FX4. Modelik zaczął wyglądać lepiej:

175. Żuk 1

Kilka dni później zabrałem się za domowe naprawy.

Po ubiegłoroczny ociepleniu budynku i wymianie okien w moim mieszkaniu, tej jesieni, nie wiedzieć czemu, nagle przez wewnętrzne drzwi wejściowe, z korytarza zaczęło wiać szczelinami zimne powietrze, wydając przy tym nieprzyjemny świst. Postanowiłem jakoś temu zaradzić i uszczelnić drzwi. Zanim jednak zabrałem się za oklejanie framugi uszczelkami, musiałem drzwi naprawić.

Dobrych kilka lat temu w jakiejś sprawie wyszedłem na chwilkę na korytarz, zamienić kilka słów z sąsiadką. Nie zamykałem drzwi, bo za chwilkę miałem wrócić do mieszkania. W pewnym momencie przeciąg nagle zatrzasnął drzwi i nie dało się ich już otworzyć. Całe szczęście, że byłem na zewnątrz i po kilku nieudanych próbach otwarcia drzwi klamką lub kluczem, korzystając z rozbiegu na korytarzu rozpędziłem się i atakując drzwi barkiem wyłamałem je. Tak wszedłem do środka.  Wtedy uszkodzonych drzwi nie naprawiałem tylko wymieniłem zamek. Uszkodzenia nie były specjalnie widoczne i jakoś korzystaliśmy z popękanych wewnątrz drzwi, a ich naprawa czekała na „święty nigdy”. Jakiś czas później nastąpiła podobna awaria kolejnych drzwi.

Moja córka od zawsze była dzieckiem bardzo żywym. Po mieszkaniu nie chodziła tylko biegała, a drzwi nie zamykała tylko nimi trzaskała. I tak pewnego razu zatrzasnęła się w ubikacji. Drzwi w ubikacji otwierają się na zewnątrz, więc powiedzieliśmy jej aby spróbowała wyważyć je od środka, w ten sam sposób w jaki ja swego czasu wyważyłem drzwi wejściowe. Córka nie miała jednak wystarczająco dużo siły i zamek jednak nie puścił, chociaż drzwi ubikacji popękały podobnie jak drzwi wejściowe. Otworzyłem je w końcu sposobem. We framudze wywierciłem wiertarką mały otwór i przez który „modelarskim” śrubokrętem cofnąłem rygiel.

W ubiegłym roku zaczęły się zacinać nieco drzwi do pokoju córki i w końcu zupełnie się zacięły, a córka wraz z koleżanką zatrzasnęły się w pokoju. Na szczęście okno w pokoju córki wychodzi na balkon, więc do środka dostałem się przez okno i w ten sam sposób córka z koleżanką mogły opuścić pokój. Próbowałem odryglować drzwi dokładnie tak samo jak kiedyś drzwi w ubikacji, jednak rygiel nie chciał się cofnąć, pomimo powiększenia otworu we framudze i wybijania rygla przez uderzanie w śrubokręt młotkiem. W końcu żona rozpędziła się w przedpokoju i przy którejś próbie mocnym kopnięciem wyłamała drzwi.

W obu przypadkach uszkodzenia jakie powstały przy „awaryjnym otwieraniu”, po zamknięciu drzwi, też nie były zbyt widoczne i tak jak w przypadku drzwi wejściowych skończyło tylko się na wymianie zamków. Teraz  jednak konieczna była gruntowna naprawa drzwi wejściowych. Nie od nich jednak zacząłem. Naprawę postanowiłem zacząć od drzwi do ubikacji i do pokoju córki, aby najpierw sprawdzić „jak to wyjdzie”. Wymontowałem zamki, w szczeliny i pęknięcia wewnątrz drzwi napuściłem kleju do drewna typu wikol, po czym drzwi ścisnąłem ściskami stolarskimi. Naprawa udała się i następnego dnia w ten sam sposób naprawiłem drzwi wejściowe. Skoro jednak już się za te zaległe mocno naprawy zabrałem, postanowiłem  naprawić też ranty drzwi (w okolicach zamków), ponieważ na skutek wcześniejszych przygód z „awaryjnym otwieraniem” były nieco powyszczerbiane.

Po niezbyt pozytywnych doświadczeniach ze szpachlą do drewna (w trakcie ubiegłorocznego remontu kuchni) do naprawy postanowiłem użyć znacznie trwalszego i mocniejszego materiału, używanego do tej pory właściwie tylko do napraw modelików dwuskładnikowego kleju epoksydowego Distal, którego termin przydatności (wg napisu wytłoczonego na tubkach) upłynął w listopadzie …… 2007 roku. Kleju tego używałem również później (z całkiem pozytywnym skutkiem). Postanowiłem go więc „wypaprać” do napraw drzwi i przewierconych framug. Jedyny skutek „wiekowości” kleju to to, że nie zaczął wiązać (jak kiedyś i jak napisano w instrukcji) w ciągu 2 godzin tylko dopiero po ok. 4 godzinach, ale za to kleił tak samo jak kiedyś i naprawy udało się nim zrobić.

Zanim jednak zająłem się drzwiami, z szuflady modelarskiej wyciągnąłem jeszcze inny materiał, ale o tym nieco dalej.

Ponad rok temu, w serii „Kultowe Auta PRL” ukazał się Żuk A03. Samochód doskonale pamiętałem z dzieciństwa i jego modelik kupiłem bez namysłu. Nie byłem z niego jednak zadowolony. Żuk miał dokładnie tę samą wadę co pokazana wyżej Nysa N59. W modeliku fabrycznie zastosowano dokładnie te same co w Nysie koła, ze zbyt dużymi felgami:

175. Żuk 2

Ponieważ w okresie kiedy modelik się ukazał byłem zajęty remontem kuchni, a później również innymi naprawami i sprawami (o których na tym blogu niejednokrotnie wspominałem), modelik przestał w gablocie ponad rok i czekał na swoją kolej. Inaczej niż w przypadku Nysy, nie dysponowałem już żadnymi mniej lub bardziej kompletnymi kołami, które mógłbym do niego zaadoptować. Z kółek (bliźniaków od zabawki Cararamy), które wykorzystałem do wykonania kół Nysy, zostały mi tylko 4 gołe oponki, które miałem zamiar wykorzystać do przeróbki innego modelika.

Korzystając jednak z okazji, że do naprawy kantów drzwi w ubikacji i pokoju córki, musiałem rozrobić znacznie większą niż zazwyczaj dawkę kleju, z szuflady modelarskiej wyciągnąłem plastelinę. Dodałem do niej nieco oleju i rozgniotłem między metalowymi płytkami, jakie były swego czasu dołączane do rachunków za telefon (w celu dociążania przesyłek). W końcu odkleiłem od plasteliny jedną z płytek, a z modelika Nysy ściągnąłem jedno kółko (wraz z ośką). Ściągnąłem z niego oponkę i zamontowałem odwrotnie, po czym felgę odbiłem 5 razy w plastelinie. Powstałe w plastelinie odciski powoli napełniałem przygotowanym do naprawy drzwi klejem. Kiedy nowe odlewy felg zastygały, ja już nakładałem klej na wyszczerbione ranty drzwi.

Metodę odlewania drobnych elementów w plastelinie opisywałem tu jakiś czas temu. Oprócz niewątpliwych zalet ma ona jedną wadę. W trakcie nakładania żywicy do formy, pod powierzchnią żywicy tworzą się poduszki powietrza, które później zastygają w odlewie w kształcie kulistych pustych pęcherzyków, które jeśli przylegają do widocznych powierzchni, w odlanym elemencie tworzą zwłaszcza na wypukłych krawędziach (takich jak np. ranty felg) maleńkie dziurki. Dlatego też w plastelinie odbiłem i odlałem 5 felg, aby później wybrać z nich 4 najbardziej udane odlewy.

Następnego dnia po odlaniu zewnętrznego elementu nowych felg ( odlewy miały formę pastylki) trzeba było zrobić jeszcze stronę wewnętrzną, z piastą i nadlewikiem na ośki. W moich modelarskich „przyda się” znalazłem maleńkie buteleczki (po jakichś lekarstwach) zatykane elastycznymi koreczkami pustymi w środku. Zewnętrzna średnica koreczków idealnie (z lekkim wciskiem) pasowała do wewnętrznego otworu w moich oponkach (identycznych jak w Nysie). Rozrobiłem Distal jeszcze raz. Napełniłem koreczki klejem, po czym wcisnąłem je od wewnątrz w oponki, a od zewnątrz do wypełnionych klejem koreczków przykleiłem „pastylki” wcześniej odlanych zewnętrznych części felg. Kiedy całość zaczęła się już trzymać, wypchnąłem nowo stworzone felgi z oponek, a resztką kleju pouzupełniałem drobne dziurki (pęcherzyki powietrza) jakie w trakcie odlewania powstały na rantach felg. Zewnętrzne powierzchnie felg odlały się dość dobrze, na rantach były przeważnie tylko po 2 maleńkie (ok. 0,5 mm) pęcherzyki-dziurki, które pod lupą udało się wypełnić klejem.

Kolejnego dnia (żywicę jaką jest de facto Distal trzeba zostawić w spokoju na kilkanaście godzin, aby stwardniała), nożykiem modelarskim odciąłem niepotrzebne fragmenty plastikowych koreczków. Teraz pozostało tylko wywiercić w felgach otwory na oski. Otwór w pierwszej feldze wywierciłem ręcznie. Niestety po zatknięciu ośki, okazało się, że felga jednak „bije”. Następne otwory wierciłem już w przyrządzie:

175. Żuk 3

Moją modelarską wiertarkę marki Minicraft kupiłem bodajże w 1987 roku w Niemczech. W 1989 roku w nieistniejącej już niestety Centralnej Składnicy Harcerskiej udało mi się dokupić stojak (tej samej marki) do nieco większej wiertarki i przystosować go do mojej (mniejszej) wiertarki. Ze stojaka korzystam dość rzadko. Teraz jednak bardzo się przydał.

Po obsadzeniu osiek i wstępnym zamontowaniu kół w modeliku, felgi trzeba było nieco dopieścić – przeszlifować i wygładzić ranty po zatykaniu klejem dziurek- pęcherzyków, a także pomalować:

175. Żuk 4

Kiedy felgi wyschły, po kolejnych 24 godzinach, z poleconej przez kolegę folii aluminiowej wyciąłem dziurkaczem biurowym okrągłe kawałki i nakleiłem na wystające nadlewiki kołpaków (dokładnie tak samo jak w Nysie).

Żuk gotowy:

175. Żuk 5

Odlewane, a nie dorabiane ręcznie felgi nie prezentują się może tak dobrze jak te w Nysie, ale źle nie jest. Zastanawiałem się czy nie wyglądały by lepiej, gdyby zamiast na biało, pomalować je np. na kolor nadwozia. Jednak perspektywa kolejnych poprawek wyczerpała już moją cierpliwość do tego modelika. Na razie Żuk zostanie z felgami białymi (pasują przynajmniej do zderzaków):

175. Żuk 6

Dwa tygodnie temu, w poniedziałek 23 stycznia, na moim blogu padł kolejny rekord:

175. Żuk 7

DZIEKUJĘ SERDECZNIE WSZYSTKIM, KRÓRZY ODWIEDZAJĄC MÓJ BLOG, PRZYCZYNILI SIĘ DO USTANOWIENIA KOLEJNEGO REKORDU ODWIEDZIN.

Zachęcam do odwiedzania bloga, czytania i w miarę możliwości komentowania tego co tutaj piszę. Dla zachęty pragnę pokazać kilka zdjęć modeli, które kupiłem już w tym roku i o ile czas pozwoli, będę je w całej ich okazałości prezentował.

175. Żuk 8

pozdrawiam

16 myśli w temacie “175. Kultowe Auta PRL – Żuk A03

  1. Na razie nie bardzo mam czas zajmować się blogiem.Zwymienionych modeli rozważam tylko zakup żuka i poloneza. Pozostałych raczej nie kupię. pozdrawiam

    Polubienie

  2. a będzie post fiata 124 nysy 522 ambulas simcy aronde A90 Trabanta P50 Sedan i czy pan kupuje Wołgę 3102 Olcita Club Żuka A 15 Ładę 2104 Poloneza mr87 i fiata 126p FL

    Polubienie

  3. a będzie post fiata 124 nysy 522 ambulas simcy aronde A90 Trabanta P50 Sedan i czy pan kupuje Wołgę 3102 Olcita Club Żuka A 15 Ładę 2104 Poloneza mr87 i fiata 126p FL

    Polubienie

  4. WitamZagladałem na ten nowy blog i trochę poczytałem. Rozumiem, że to początek. Ciekawe połaczenie informacji o motoryzacji 1:1 z modelikami. Życzę przede wszystkim wytrwałości i cierpliwości. Pisanie bloga wymaga wbrew pozorom sporo czasu. pozdrawiam

    Polubienie

  5. WitamDziękuję za odwiedziny. Ja ostatnio też byłem bardzo zajęty i choć kupiłem kilka nowych modeli (jeszcze 2 oprócz zapowiedzianych) zupełniw nie miałem czasu zajmować się blogiem.pozdrawiam

    Polubienie

  6. WITA.PRZEPRASZAM, ŻE „DŁUGO” SIĘ NIE ODZYWAŁEM, ALE BYŁEM ZAJĘTY GŁÓWNIE PRZYGOTOWANIAMI DO SESJI. BARDZO CIEKAWIE OPISAŁ PAN TEN POST. CO DO MODELIKÓW TO TA NA RAZIE PRAWIE W CALE NIE KUPUJĘ NOWYCH MODELI DO KOLEKCJI.POZDRAWIAM.

    Polubienie

  7. Widziałem zapowiedzi na stronie KaP, ale będę się musiał zastanowić i zobaczę, które modele kupię. Wszystkiego raczej nie kupię.pozdrawiam

    Polubienie

  8. Dziękuję Mario-Doro za odwiedziny.Zamki w drzwiach trzeba konserwować, a najlepiej kiedy zaczynają szwankować od razu wymienić. Co do modelików, ich naprawy i przeróbki są dla mnie swego rodzaju odprężeniem od codziennej gonitwy.pozdrawiam

    Polubienie

  9. Wpisy nowe zapewne będą. Jednak w jakiej kolejności będę opisywał modele jeszcze nie wiem. Mam zaległości z zimy 2010/2011 (kilka modeli w tym syrena R20) Trabanta jeszcze nie przerobiłem, więc go nie mogę opisać. A i grudniowych nabytków też jeszcze nie opisałem (trabant P50, golf, bucciali).pozdrawiam

    Polubienie

  10. WitamMyślałem o tym, jednak nie bardzo jest się do czego przykleić i szybki trzeba by przyklejać klejem kontaktowym do „pudła. Poza tym tak jak napisałem we wpisie „perspektywa kolejnych poprawek wyczerpała już moją cierpliwość do tego modelika.”pozdrawiam

    Polubienie

  11. Witaj Artemis, z uśmiechem, ale i zadziwieniem czytałam o tych drzwiach. Zupełnie jakby jakiś zły duch drzwi (czy taki jest?) u ciebie się zadomowił, bo mnie, jak pamiętam nigdy taki numer się nie przydarzyłZ podziwem patrzę na modeliki, tak dopieszczasz te autka, że wyglądają jak żywe!Pozdrawiam

    Polubienie

  12. a czy będzie post syreny r20 trabanta 601 Kombi Trabanta P 50 Sedan Volkswagena Golfa I Simcy Aronde Nysy 522 ambulans

    Polubienie

  13. a czy będzie post syreny r20 trabanta 601 Kombi Trabanta P 50 Sedan Volkswagena Golfa I Simcy Aronde Nysy 522 ambulans

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~SNICKERS